Ślady dawnej Jednostki Wojskowej w Płakowicach. Część 2

Dokonując opisu funkcjonowania Jednostki Wojskowej OTK w Płakowicach warto byłoby oprzeć się na wspomnieniach byłych żołnierzy służących tam w okresie jej funkcjonowania. Poprzez znajomych udało mi się poznać kilka osób, które niegdyś służyły w owej jednostce. Są tacy, którzy nie przyznają się do tego, że tam służyli twierdząc, że służba tam to była farsa. Z kolei inni twierdzą, że właśnie tam poznali prawdziwy smak wojska. Inni zaś tak jak Pan Aleksander Paszczyński podzielili się z nami swoimi wspomnieniami oraz opowiadaniami brata, który służył w tej jednostce.  Oto część z nich. Wybrałem te, jakie uznałem za najciekawsze:

… z tego, co pamiętam najprawdopodobniej w OTK dowódcą II kompani był Kapitan Nowacki a szefem kompanii był sierżant Wiszowaty.

Struktury – stany osobowe na kompanii:

  • Dowódca (zastępca polityczny)
  •  Szef kompani ( popularnie nazywany prze żołnierzy gaciowy)
  •  Dowódcy plutonów ( żołnierze zawodowi podoficerowie lub chorążowie) i drużyn ( elewi szkół podoficerskich lub żołnierze nadterminowi)

Żołnierz nadterminowy -to ten, co po odbyciu zasadniczej służby zostawał na trzyletnim okresie próby na zawodowego żołnierza. Nazywani popularnie przez żołnierzy zlewy ( zlewami, bo przyjmowali uwagi te płynące z góry od dowództwa jak i te z dołu od żołnierzy, a nadterminowy w okresie próby chcąc zostać w służbie i mieć pozytywną ocenę przyjmował wszystko) Właśnie Oni byli pomocnikami oficera dyżurnego podoficerami na kompanii, czy dyżurnymi stołówki, dowódcami wart czy rozprowadzającymi ( rozprowadzający to żołnierz, który co dwie godziny rozprowadzał wartowników po posterunkach, w zależności od ilości posterunków był jeden lub dwóch zależne było od odległości między posterunkami).

Z tego, co wiem to w Płakowicach było chyba trzy posterunki na narożnikach ogrodzenia i jeden czasowy tylko w nocy na placu apelowym. Cykl wartowniczy był podzielony na trzy zmiany:

Pierwsza służba na posterunku.

Druga po zejściu z posterunku zmiana dyżurująca – czuwająca ( z tej zmiany dowódca warty brał żołnierzy, jako asystę do kontroli wartowników na posterunkach ( nie wolno było mu iść samemu, obowiązywały hasła i reguły – wartownik do zbliżających się stój, kto idzie odzew d-ca warty, wartownik d-ca warty do rozpoznania ( dopiero po tych czynnościach) – rozpoznałem, mógł podejść na kontrolę posterunku

Trzecia zmiana odpoczywająca – w nocy mogła się położyć na pryczy spać. Na terenie jednostki była mała strzelnica ( 25 metrowa) tam strzelano z KBKS ( karabinek sportowy kal. 5,6 mm) broń krótka służbowa ( TT wzór 33 kaliber 7,62 mm).

Żołnierz, co miał wartę na placu po 22.00 przeprowadzał żołnierzy tylko do oficera dyżurnego – na tzw. dyżurkę po otrzymaniu zgody na przykład na izbę chorych ( inaczej nie mieli żołnierze prawa wyjścia z budynku). Żołnierze funkcyjni – kontrolny kuchni i kucharze czy sanitariusz byli znani wartownikom i przechodzili z kompanii przez plac do pałacu. Kontrolni oraz kucharze, jako jedyni mieli przywilej kłaść się spać już o godz., 20.00 ponieważ zaczynali służbę na kuchni o 4.00 rano Rozprowadzający warty potocznie przez żołnierzy nazwany był ciągnikiem, bo za sobą gęsiego prowadził -ciągnął wartowników ( według regulaminów służby wartowniczej pierwszy za rozprowadzającym ubezpieczał go w zależności od ilości wartowników drugi i trzeci ubezpieczał boku ostatni tyły).

Taborem samochodowym zajmował się dyżurny PKT ( punk kontroli technicznej pojazdów). W Płakowicach karty pojazdów znajdowały się u oficera dyżurnego. Samochody parkowane były na placu apelowym pod ochrona wartownika.

Ciekawostkę stanowiły przepustki oraz samo oddalenia żołnierzy OTK w Płakowicach

Samowolne oddalenie się z miejsca zakwaterowania art. 338 kk. W rzeczywistości do 48 godzin oddalenie się i powrót – do 7 dni powyżej 7 dni ( do 10 ukrywane przez dowódców) traktowane było, jako dezercja. W tych przypadkach dowódca wraz z uzbrojonymi żołnierzami szukali uciekiniera w jego domu rodzinnym oraz miejscowości, z której pochodził. Zatrzymanie lub samodzielny powrót żołnierza kończył się karą dowódcy plutonu czy kompani. 7, 14, 21 Dni aresztu. Jeśli powtórzyło się to w okresie trzech miesięcy dowódca jednostki miał prawo a raczej obowiązek zgłoszenia żandarmerii –prokuraturze.

Kilka takich przypadków miało miejsce w OTK Płakowice. Po wyjściu do pracy żołnierze oddalali się i nie wracali do jednostki. Na ogół było to ukrywane przez dowódców ( ucieczki sobotnio – niedzielne). Według wytycznych –regulaminów 70-75 procent stanu plutonu musiało pozostać w koszarach. Stałych przepustek w OTK nie było. Po zajęciach żołnierze mogli wychodzić codziennie poza koszary do 22.00. Jednodniowych przepustek na ogół nie stosowano. Wyjątkami były przyjazdy rodziny w weekendy. Wtedy wystawiano zezwolenie na wyjście poza koszary do Lwówka z podaniem miejsca ewentualnego przebywania. Część żołnierzy miała wyroki sądowe w zawieszeniu. Przekładając na dzisiejsze realia to OTK było dla niektórych jak zakład karny pół otwarty. Taki okres próby dla skazanych. Taka zmilitaryzowana izolacja od społeczeństwa. Dlatego też do pobytu w OTK w Płakowicach nie każdy chce się przyznawać. Przebywający tam żołnierze bardzo dużo pracowali, angażowani byli przez dowództwo do wielu prac w terenie. Ponadto werbowani byli do prac rolnych i porządkowych. Znana jest opowieść jak żołnierze z OTK w Płakowicach na polecenie dowódcy dokonali w dwa tygodnie rozebrania stacji kolejowej w Płakowicach tylko, dlatego że potrzebne były cegłówki do budowy domu jednego z oficerów. Pewnego dnia jeden z maszynistów zmierzający składem do Nowej Wsi stwierdza: słuchajcie wy tą stację to mieliście podobno remontować, a ja tu widzę, że za każdym razem tej waszej stacji to coraz mniej i mniej………

Ktoś doniósł do dyrekcji PKP o tym jak zniknęła stacja w Płakowicach. Przyjechali jacyś Panowie z kontroli, których zaproszono do jednostki, przekonano, że dawna stacja nie spełniała wymogów. Postanowiono, więc że wybudują nową. I tak po dziś dzień owej nowej stacji niema a jedyną pamiątką po dawnej były ceglane fragmenty szalet, które to też z czasem zyskały przychylność miejscowej ludności, uzdolnionej w działkowej budowlance. Jednak sprawa znikającej stacji to pryszcz w porównaniu do znikających płyt z poniemieckiego Płakowickiego cmentarza. Podobno jeden z miejscowych gospodarzy ma nimi wyłożone swoje podwórze. Panu od cmentarnych płyt życzymy, aby i o nim ktoś kiedyś nie zapomniał i tak samo go szanował po śmierci.

Na koniec pewna anegdotka: na zbiórce pierwszej rekrutów szef kompanii się pyta, kto z Was w cywilu gotował?. Cisza. Po chwili zgłasza się jeden. Na to dowódca – od dziś będziecie kucharzem. Znowu cisza. Rekrut zbladł i ledwo, co wydukał:, ale ja robiłem w drogowcach……. I gotowałem smołę. Na to szef kompani odpowiada: nie szkodzi, nie szkodzi, wojsko Was wszystkiego nauczy. Po chwili szef ponownie pyta:, kto z Was wie jak wygląda igła z nitką? Nagle zgłasza się jeden. Ja, ja wiem odpowiada żołnierz. Na to dowódca: to będziecie moim zastępcą. Będziecie zbierali i wydawali pościel oraz bieliznę osobistą żołnierzom udającym się do łaźni. Kto z Was miał do czynienia z bandażami? Ja odpowiada jeden z szeregu. Na to dowódca: od dzisiaj będziecie sanitariuszem…

autorzy :

 

Aleksander Paszczyński

 

 

Przemysław Popławski

 

Prawa autorskie zastrzeżone. Nazwiska osób udzielających wywiadu- znane autorowi .

Facebook Comments
Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.