Świąteczna tradycja która zaginęła: „Świetliste Berła” z Proboszczowa.

„Świetliste Berła”  oraz   „Śląskie Świetliste Piramidy” z Proboszczowa

( pomiędzy Lwówkiem Śląskim a Złotoryją) na Dolnym Śląsku

 

  Jak zwykle siedząc sobie przy kominku w kapciach przy ,,małej szklaneczce” ciemnego mocnego napoju wertowałem sobie przeróżne strony aukcyjne. Moją uwagę przykuł pewien stary poniemiecki artykuł dotyczący wsi Proboszczów (Probsthain Kr.Goldberg). Po bliższym zapoznaniu się z przedstawioną tam treścią niezwłocznie dokonałem zakupu starej gazety zawierającej jakże interesujące mnie informacje. Otóż okazuje się, że w zakupionym przeze mnie niemieckim czasopiśmie z grudnia 1936 r. znajduje się artykuł zatytułowany:

„ In Probsthain leuchten die Weihnachtszepter ” . Przedstawiono w nim dość szeroko pewną nieznaną mi dotychczas dawną  Dolnośląską tradycję świąteczną (Niederschlesische Tradicionen  Weihnachts). Po przetłumaczeniu czasopisma wygląda na to, że tereny okalające obecną Złotoryję zamieszkiwane były przez różnorodne ugrupowania wyznaniowe o charakterze protestanckim. Byli to zarówno Schwenckfeldyści jak i Ewangelicy i Luteranie. Dowodem na to są występujące na tym terenie tzw. „kościoły ucieczkowe”. Kościoły protestanckie, do których uczęszczała ludność ze Zbylutowa, Bielanki, Dłużca, Pieszkowa, Twardocic, Pielgrzymki czy samego Proboszczowa. Wraz ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia we wszystkich domach zarówno tych katolickich jak i tych protestanckich trwały wspólne przygotowania do świąt.  Dawnym zwyczajem było kolędowanie i wzajemne odwiedzanie się w domach, co wzmacniało więzi rodzinne i było przyczynkiem do ewentualnych transakcji czy zamążpójścia. Był jednak pewien ciekawy zwyczaj, jakim chciałbym się z Państwem podzielić. Otóż już od połowy  XVI wieku na niektórych obszarach protestanckiego Dolnego Śląska tworzono tak zwane „Lichtzeptery” oraz  „ Schlesische   Lichterpyramieden” , czyli potocznie nazywając  „Świetliste Berła”  lub  „Śląskie Świetliste Piramidy”. Były to kilkukondygnacyjne konstrukcje drewniane lub wrzecionowe podzielone charakterystycznymi drewnianymi ozdobnymi talerzami (oponami).

Na długim stojaku przymocowywano drewniane poziome talerze. Na poszczególnych segmentach tych talerzy były miejsca na dekoracje i wyżłobienia na świece. Wszystkie one były różnorodnie dekorowane wedle możliwości, inwencji i wyobraźni twórców z poszczególnych rodzin. Każda z nich w duchu zdrowej rywalizacji tworzyła różnorodnie przyozdobione kilkudziesięciocentymetrowe konstrukcje. Korzystano z wszelkich możliwych materiałów, począwszy od kolorowego papieru, farbek, kolorowych łańcuchów czy nawet drewnianych zabawek. W większości miały one ludowy charakter. Konstrukcję zazwyczaj tworzyli dorośli, przyozdabianiem zajmowały się głównie dzieci. Były to konstrukcje o różnych wielkościach.  Możliwe było złożenie ich z kilku części, dlatego też bywały nawet kilkumetrowe „Lichtzeptery” tworzone przez szkoły wiejskie czy regionalne towarzystwa śpiewacze, jako element dekoracyjny przy wejściu do kościoła lub na emporach wewnątrz kościoła gdzie było miejsce dla chóru. Jako ozdoby stosowano małe bukiety bukszpanu pomalowane na różne kolory ( zazwyczaj złoty) kolorowe szklane bombki oraz kulki ozdobne nabywane w sklepach kolonialnych.  Nieodzownym elementem były świece nadające blask „Lichtzepterom”  oraz ręcznie wykonane Gwiazdy Betlejemskie ( Bethlehem Sterne) stanowiące zwieńczenie większości  świetlistych bereł.  Po raz pierwszy wzmiankowano w dokumentach o tym zwyczaju już w 1698 roku.  W XIX wieku kolorowo udekorowana zielona choinka powoli wyparła „Lichtzeptery” , a pojawiająca się nowa moda spowodowała powolne zamieranie tradycji wspólnego rodzinnego tworzenia  „Świetlistych Bereł”.

Zwyczaj ten zanikł w dużej części Śląska na początku XX wieku. Ostał się jedynie mocno kultywowany i przekazywany dalszym pokoleniom na niewielkim obszarze kilku pod złotoryjskich wsi, a w szczególności, ( na co zwraca uwagę dawne poniemieckie opracowanie) we wsi Proboszczów (Probsthain).  To właśnie w tej wsi w noc wigilijną przybywały tłumy na wieczorną uroczystą mszę. Przybywały rodziny ze swoimi ręcznie wykonanymi  „Lichtzepterami” . Przybywali też goście z daleka, bowiem było to niecodzienne wydarzenie o znaczeniu nie tylko religijnym, ale i regionalnym. Wydarzenie, na które to wielu przygotowywało się niemal cały rok. Wedle dawnego zapisu w artykule  „Weinhnachtzepterów”Zatwierdź było tak wiele,  że rozświetlały całe wnętrze kościoła  i sprawiały, że mimo niskiej temperatury  w samym kościele było gwarno i ciepło. W tę szczególną noc przybywało podobno tylu ludzi, że nie było miejsca w kościele. Niektórzy na długo przed samą mszą przybywali już by zająć dogodne miejsca i móc podziwiać blask „Lichtzepterów” przy akompaniamencie organisty i chóru kościelnego i regionalnych towarzystw śpiewaczych.   Świecące berła bywały jednak na tyle duże, że często przywożono je pojedynczo saniami konnymi z odleglejszych zakątków wsi i okolic. Ustawiano je obok organów przy apsydzie oraz na nawach bocznych ponad ławkami dla wiernych.  Tak, aby patrząc w górę widziano blask świec.

Jak widzą to zagadnienie  inni  ?

Jak podaje p. Przemysław Jermaczek (pseudo. „Neustechow”) z  Rząśnika, autor bloga  internetowego ( społecznościowego)  o  tej samej nazwie:  „Według tradycji, w wigilię, głównie dzieci, stroiły w domach „Lichtzepter” („świetliste berła, myślę, że lepszym byłoby nazywać je „berłami świątecznymi”). Był to zrobiony z drewna stojak, złożony najczęściej z kilku elementów (po złożeniu osiągał wysokość nawet trzech metrów). Do niego przymocowane były drewniane okręgi, na których stawiano świecie.
„Na stopce o kształcie krzyża, na środku, mocuje się długi na 2,5 – 3 m. kij. Do niego, w odstępach 30 do 40 cm, przyczepione są za pomocą drutu lub listewek coraz mniejsze drewniane okręgi, tak, że całość zwęża się ku górze. Na tych pomalowanych na czerwono okręgach, z góry na dół, wiesza się wykonane ze złotego lub srebrnego papieru postacie aniołków, zawieszonych na cienkiej nici, a na zewnętrznych krawędziach obręczy, w małych odstępach, mocuje się świece. Czubek ukoronowany jest złotą albo srebrną gwiazdą, gdzie również rozbłyska świeca. I to jest nasze „berło” („Zepter”). Jeszcze na początku XX wieku Lichtzepter można było oglądać we Wleniu. Najdłużej zwyczaj ten zachował się w Proboszczowie, gdzie ostatni raz tradycja kultywowana była w wigilię roku 1944. Z Proboszczowem tradycja ta zresztą jest najpowszechniej kojarzona.

 Jak jest obecnie z tą tradycją

Dziś zwyczaj ten zanikł całkowicie. W wigilijny wieczór w kościele w Proboszczowie nie widać „Lichtzepterów”. Z tego, co mi wiadomo tradycja ta była praktykowana też w okolicach Bolesławca w Wykrotach. Są ludzie, którzy mają zamiar odtworzyć ową tradycję, jako dodatkowy element świąteczny scalający mieszkańców, ale i stanowiący nie lada ciekawostkę regionalną i turystyczną. Jako ciekawostkę podam, że opisywane tu „Lichtzeptery” stanowią element dekoracyjny na Jarmarku Świątecznym w Goerlitz (Schlesischer Christkindelmarkt) gdzie można pooglądać imitacje, fragment  tego, co stanowiło niegdyś dawną Śląską tradycję. Patrząc jednak na dawne fotografie przedstawiające ludzi ubranych w stroje z epoki i tworzących pieczołowicie swoje „świąteczne świecące berła” można wyobrazić sobie tą specyficzną jakże szczególną atmosferę świąt. Gdzie w blasku setek świec w Proboszczowskim  kościele odśpiewywano    „Stille Nacht , Heilige Nacht ”. Może jednak warto byłoby przywrócić ten zwyczaj nie tylko tam. Może „Lichtzepter” na dobre powróciłby do Śląskich domostw ..? Co o tym Państwo myślą..?. Ja poważnie przymierzam się w przyszłym roku wystartować z takim czymś w moich skromnych progach, a w przyszłości, kto wie może zorganizujemy regionalną wycieczkę do Proboszczowa z naszymi „Świetlistymi berłami świątecznymi ”. Ale nie na pokaz, lecz dla nas samych, dla tradycji by oddać swoisty hołd narodzin stwórcy.

 

Kościół pw. Św. Trójcy w Proboszczowie, niegdyś pełnił od 1673 r. funkcję kościoła ucieczkowego dla wiernych z okolicznych ziem Śląskich znajdujących się pod panowaniem katolickich Habsburgów. Miejsce tradycji tworzenia i święcenia „Lichtzepterów”.

 

 

Kończąc chciałbym zaprosić Państwa do ciekawego bloga p. „Neustechow” i podziękować mu za inspirację do dalszych poszukiwań w tym temacie. Więcej na ten temat w:  http://blog.orzechowice.pl/2011/12/zanim-strojono-choinki.html

oraz w niemieckojęzycznym artykule  : „ Die Lichtzepter” w :  http://www.gesev.de/Gesev_grafiken/Downloads/Schlesischer%20Gottesfreund/72_dez_2014_e-book.pdf

(Ilustracje pochodzą ze zbiorów prywatnych autora oraz z powyższych stron internetowych)

Autor:  mgr Przemysław Popławski–  pracownik ZPEW Lwówku Śląskim, pasjonat filokartysta, regionalista. Autor kilkunastu artykułów w prasie regionalnej oraz współautor : „ Tajemnic Zamku Grodziec i Pałacu Ambasadora III Rzeszy” (Wyd.CB), „Pogórze Izerskie w cieniu swastyki” (Wyd.CB) , „Wojna 30-letnia i Kampania Napoleońska na terenie Powiatu Lwóweckiego i Mikroregionu Frydlanckiego ”.

 

 

 

 

 

 

 

Facebook Comments
Podziel się

7 przemyśleń nt. „Świąteczna tradycja która zaginęła: „Świetliste Berła” z Proboszczowa.

  1. Zajmuje sie opieką ludzi starszych w Niemczech.Wspomnialam o tym artykule mojej starszej pani Ruth ktora jako dziecko mieszkała w miejscowości Hartliebsdorf pod Zlotoryją.Potwierdzila ona tą historie z tymi lichtzepter.Mowi jednak ze nie jest to tradycja ktora zanikla. Byli mieszkańcy po wypedzeniu ze swoich wiosek przekazali tradycje dzieciom w Hanowerze . Po emigracji na ziemie zachodnie.

    Odpowiedz
  2. Fajny zwyczaj świąteczny i fajny tekst. Pozdrowienia dla Redakcji i Wszystkiego dobrego w tym Nowym Roku , aby wszystkie wasze teksty były tak dobre !

    Odpowiedz
  3. To jest ciekawe: „Z Wigilią wiąże się także wiele wróżb matrymonialnych. Jeśli dziewczyna tarła wtedy mak mogła spodziewać się rychłego zamążpójścia. Bywało także, że po wieczerzy służąca lub córka gospodarska wpuszczała do izby psa, dawała mu resztki z jedzenia, a potem wypędzała na pole. Pilnie obserwowała, w którą stronę pies zaszczeka, gdyż z tej właśnie miał przybyć przyszły mąż. Inne dziewczyny, które chciały wiedzieć, skąd przybędzie ich małżonek, wychodziły po wieczerzy przed chatę i, stojąc przy płocie z drewnianymi łyżkami w rękach, nasłuchiwały skąd zaszczeka pies. Dalszy ciąg już znamy”. pochodzi ze strony: http://www.pijarzy.pl/rozwazania/najstarsze_tradycje_bozonarodzeniowe_d4525_pol.html

    Odpowiedz
  4. Ciekawe czy ten zwyczaj występował jeszcze gdzieś w okolicy Legnicy ?
    Podobno można zakupić współczesną wersję tych ozdób w Niemieckich sklepach z asortymentem świątecznym, czyli jednak nie jest to zapomniana tradycja. Zapomniana i nie praktykowana u nas w Polsce , u Niemców wiem że jest to dość powszechna ozdoba.Artykuł przedstawiony w ciekawej formie.Warto byłoby sprawdzić czy w wigilijny wieczór rzeczywiście w tym Proboszczowie nikt nie tworzy już tych ozdób.Swoja drogą byłam święcie przekonana że tradycja przyozdabiania świątecznej choinki jest o wiele starsza.

    Odpowiedz
  5. Ciekawe,czy były jeszcze jakieś inne zwyczaje związane ze świętami Bożego Narodzenia bez choinki.
    Wolałabym coś mniej pracochłonnego.
    Ciekawi mnie też ten odświętny strój kobiety przy stole ze świecącym berłem.To jakiś regionalny świąteczny ubiór? I z jakiego okresu?
    Bardzo ciekawy artykuł – i temat, i pióro.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.